st. luan
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.


...
 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Droga do jeziora

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Villa Vaughtier
Admin
Villa Vaughtier


Liczba postów : 61
Age : 26
Skąd : Miami, Floryda
Moc : geny wili

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 10:07 pm

...
Powrót do góry Go down
https://uniqueschool.forumpolish.com
Kaya Levitt

Kaya Levitt


Liczba postów : 3
Age : 25

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 10:14 pm

Ona tylko chciała pomóc. Ona wreszcie chciała pokazać, że też jest mu potrzebna. No do cholery, czemu los pokarał ją takim beznadziejnym bratem? On niczego nie rozumiał! bez niej był tylko durnym gnojkiem, który bzykał panienki i myslał że jest fajny. No taki fajny, że nawet dziecko jednej zmajstrował. Gratulacje, brawa dla niego. Już dawno przestał być jej rycerzem, a zbroja którą nosił zamieniła się na lateksowego kondoma, o którym też najwidoczniej zapominał. Jak przyszło co do czego, nie usłyszała nawet słowa podzięki, zero wdzięczności. Nie rozumiała jak można być takim imbecylem. Ona rozumie, że duma i godność, ale to nie miało nic wspólnego z tym co ona próbowała dla niego zrobić! Ok, zaliczyła małą wpadkę, mówiąc o tym, wszystkim ojcu, ale przecież chciała dobrze! Potem nawet ze sobą rozmawiali, a to już było coś. Jednak jak w końcu uznała, pozamieniał się z chujem na rozumy i już nic nie była w stanie dla niego zrobić. I tak nawet jakby wycałowała go i ułożyła do snu (czego fujka, odpukać, nigdy nie zrobi!) to i tak zupa byłaby za słona, a jej spodnie miałyby zły odcień czerni.
Miała już powyżej uszu znoszenia jego humorów. Wcale nie była bez serca, nawet przez chwilę mu współczuła, ale ile można! Ten człowiek nie dawał sobie współczuć, on był po prostu jak głaz nie do ruszenia, a ona tylko bała się go kopnąć żeby nie połamać sobie palców. Nic więc dziwnego, że zdecydowała się w końcu wyjść z tej dziury, którą był ten cały domek w wiosce i postanowiła wynieść się jak najdalej od tych wszystkich frajerów, którzy niszczyli jej życie. Boże wyczaruj jej nową psychikę, bo jeszcze chwila a zacznie sobie rwać włosy. Przydałby się ktoś na odreagowanie nerwów. Nawet już miała kilka pomysłów, jak może zniszczyć swojemu bratu łeb, tak samo jak on to robił jej. W trakcie tego całego rozmyślania, nie zauważyła nawet kiedy znalazła się nad jakimś jeziorem. Ładnie tu było. Przeszła na most i zatrzymała się w połowie drogi. Szum wody i odbijające się w niej światło zawsze działało na nią uspokajająco. Czemu więc nie spróbować i teraz. oparła ręce na barierce i przechyliła ciężar ciała, wysuwając się do przodu. Wystarczył jeden ruch, a pewnie wypadłaby za barierkę i siedziała z tyłkiem w wodzie. W sumie nie przeszkadzałoby jej to, więc specjalnie się tym nie przejęła. Może nawet siadzie sobie zaraz na barierce, pomacha nogami i zaśpiewa jakąś głupawą pioseneczkę? Tak dla zabawy, o.
Powrót do góry Go down
Levin Keller

Levin Keller


Liczba postów : 4
Age : 28

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 10:53 pm

Rodzeństwo, ach rodzeństwo... Co bez niego byśmy uczynili? Te wszystkie wesołe chwile, stawanie za sobą murem, kiedy rodzice są przeciwko, ale i kłótnie, wyzwiska czy bitwy na poduszki - nieodłączny element naszego codziennego życia. Tyle tylko, że czasy się zmieniają, a brat lub siostra dorastają, przy tym często pakując się w jeszcze większe kłopoty, niż zazwyczaj. Sytuacja Levina to nieco bardziej skomplikowana była, bowiem Steven był jego pożal się boże bliźniakiem, to i problemy mieli bliźniacze. Tylko że żaden na żadnego nakapować mamie nie mógł. Kiedyś było to przecież ich ulubioną zabawą. Kto pierwszy wymyśli lepszą historię, by doprowadzić matkę do furii. Teraz nie widział w tym nic zabawnego. Nie widział nic zabawnego w tym, że matki już z nimi nie było. Ale strzegł sekretu Stevena. Jak prawdziwy brat, nawet bliźniak, stał ramię w ramię ze swoim odbiciem lustrzanym trzymając buźkę na kłódkę. Komu w końcu miał naskarżyć na Steva, skoro pani Keller już nie było?...
Tymczasem wybrał się na poszukiwanie jakiegoś baru, coby trochę własnych smutków zapić, które wiązały się konkretnie z powyższym. Jednak wiadomo! miasto nieduże, szkoła blisko, niepełnoletność na karku i łatwo się można w problemy wciągnąć, więc to nigdy nie było takie hop siup. No cóż.
Kiedy jednak Keller dotarł do drogi nad jezioro, zatrzymał się. Ktoś już tutaj był i najwyraźniej był to ktoś znajomy. Właściwie to nawet ładnie tutaj, tak sobie pomyślał Lis, a przez głowę po raz kolejny przemknęła mu myśl, że pani Keller by się spodobało. Hm, brakowało mu tutaj. Czasami mocno przeklinał świat i miał ochotę umrzeć zamiast niej. Ona nie zasługiwała.
- Zaraz wylądujesz w wodzie, tak czuję - podzielił się Keller swoimi wewnętrznymi przeczuciami z Kayą, siostrą tego frajera, Levitta. Podszedł do niej i również oparł się o barierkę, spoglądając gdzieś w przestrzeń przed sobą. Jeszcze nie wiedział, że gdy tak będzie patrzył, w jego głowie narodzi się szatański plan...
Powrót do góry Go down
Kaya Levitt

Kaya Levitt


Liczba postów : 3
Age : 25

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 11:25 pm

Niby fakt, rodzeństwo i rodzina - rzecz święta. Jednak nie zapominajmy, że jej rodzinie do świętych wiele brakowało, więc w pierwszej kolejności smażyliby się w piekle przez następne tysiąc lat. W trakcie tych wakacji nabrała pewności, że to co przez dłuższy czas jawiło się przed jej oczami jako sielski obraz, mijało się trochę z prawdą. Z bratem już dawno przestała mieć dobre kontakty, a jeżeli ktoś już miałby za nim skoczyć w ogień to pewnie te dziwki, które chodziły za nim sznurem, skamląc o to żeby je przeleciał. Najlepiej niech narobi wszystkim dzieciaków, założy harem, a potem jeszcze najlepiej zniknie z jej życia. Jeżeli ktoś uważał Denisa za frajera... Cóż, nie miała zamiaru protestować. Kiedyś może nawet przybiłaby tej osobie piątkę, ale nie takie rzeczy teraz były w jej głowie. Skoro on mógł zachowywać się jak panisko na salonach, ona powinna mu porządnie przywalić w ten pusty łeb, a żeby zobaczył, że ta wyimaginowana korona też potrafi spaść. Tylko jak? Ona już miała w głowie kilka pomysłów. Niektóre były wręcz absurdalne, ale nie było nic czego nie mogłaby dokonać. Musiała jednak działać z rozmachem, ale i przemyśleć wszystko kilka razy. Cios musiał być krótki, ale i dobrze wymierzony. Musiał przede wszystkim zaboleć. Tak jak ją to zabolało. Nienawidziła jakiejkolwiek wylewności, a kiedy już dochodziło do tego z jej strony, to to powinno zostać docenione. Mimo całej swojej przebiegłości i nieprzewidywalności, tak łatwo było ją zranić... Wystarczyło trafić w ten jeden punkt, a cała się rozklejała. Nie zobaczył nikt tego jednak nigdy i tak też się nie zdarzy, bo przecież wizerunek tej lepszej Levittówny musiał zostać niezachwiany. Bo przecież była lepsza. Każdy o tym wiedział. Ładniejsza, mądrzejsza i taktowniejsza. Zebrała wszystkie najlepsze geny, zanim on zdążył powiedzieć pierwsze słowo. Jakby ktoś z góry przewidział, że trzy lata po narodzinach tego pajaca na świat przyjdzie taka urocza dziewuszka i to dla niej trzeba zachować to co najlepsze. Tak, to zdecydowanie trzymało się kupy.
Wystrzeliła jak strzała do góry kiedy usłyszała za sobą czyjś głos. Znajomy głos. Niemniej jednak przyprawił ją o palpitacje serca i gdyby nie ten wrodzony Levittowski refleks zapewne siedziałaby już w wodzie, wypluwając z ust te małe kolorowe rybki, co tam sobie tak uroczo pływały. Odwróciła się powoli do Kellera, który stał teraz oparty obok niej o tą samą barierkę, na której myślała że zasiądzie. Ach, jak dobrze że tego nie zrobiła! Zmierzyła go podejrzliwie wzrokiem, no bo co on tutaj robił obok niej, siostry naczelnego fiuta świętego Luana. Co prawda teraz obydwoje byli chyba w niemej komitywie, dlatego tylko zmarszczyła nos, że niby groźnie i uniosła jedną brew do góry.
- O łał, a nawet prawie mi w tym pomogłeś - stwierdziła zgodnie z prawdą, bo przeciez przed chwilą omalże nie dostała zawału serca. Tak ją przeraził przyjemniaczek. Zaczęła się teraz zastanawiać czemu był sam. Bez tego całego Stevena. To znaczy, nie w tej chwili, tylko ogólnie. Nigdy nie widziała ich siedzących czy stojących obok siebie niczym żywe lustro. Może byli skłóceni czy bóg wie co innego? W tej chwili Lisica żałowała, że nigdy nie interesowała się plotkami. To by nawet wyszło na jej korzyść. W głowie majaczyła już jej nawet pewna wizja, która wydawała się być bardzo kuszącą.
- Co Cię przygnało aż tutaj? Bo chyba nie tylko zamiar zatrzymania mi akcji serca? - zapytała, zgodnie z prawdą, bo przecież kiedy Lisa nie widywało się z dziewczyną (zakładając, że ją ma), byli obok niego jego kumple - inne Lisy-pijaki. Ciekawe czy chociaż ich Levin posiadał.
Powrót do góry Go down
Levin Keller

Levin Keller


Liczba postów : 4
Age : 28

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 11:45 pm

Levin mimo wszystko uważał się za tego lepszego bliźniaka i na pewno nie myślałby o tym w ten sposób, gdyby nie żałosny wyczyn Stevena targającego na życie ich matki. Przypadkowe. Dlatego jeszcze bardziej żałosne. Ale Levin nie pojmował rywalizacji w rodzeństwie, uważał to za zbędne utrudnianie sobie życia. Nie był o Stevena zazdrosny, czasami tylko o jego dziewczyny. Ale przecież byli do siebie równie podobni z wyglądu, co z zachowania. To do czegoś zobowiązywało. Steven był dla niego zwykłym szczylem, który ma te same geny. Szczylem, którego po bratersku kochał i nie opuścił nawet po tym, jak spieprzył ich rodzinę. Wybaczył. Właśnie tak postępuje prawdziwy bliźniak. Miał mu to za złe, no ba, śmierć matki była dla niego największą w życiu traumą, ale rozumiał, że Steven z nieco niższym ilorazu inteligencji ma jakieś prawo do większych pomyłek. Stracili już matkę. Mieliby jeszcze stracić siebie nawzajem? Kogo więcej mieli?...
Levin nie odwracał się szybko od ludzi. Musieli mu czymś mocno wejść za skórę, by skory był do nazwania ich gównem. Tak było z Denisem. Za nic się nie nienawidzi, zawsze jest powód, nawet najmniejszy. U Levina chodziło bardziej o sferę uczuciową, gdzie ten idiota zabrał mu prawdopodobnie jedyną miłość jego życia, która nie myliła go ze Stevenem, tylko po to, by rzucić biedną i zdesperowaną dziewczynę, o której imieniu Levin nie był w stanie myśleć, po jednej nocy. To Denisowi nie wystarczyło. Wcześniej musiał przecież doszczętnie upokorzyć Kellera i sprawić, by dziewczyna go znienawidziła. A potem... było za późno. Pierdol się, Levitt.
- Nie ma sprawy, zawsze do usług - przy tych słowach pokłonił się nisko, a potem wbił wzrok w Lisicę i uporczywie się w nią wpatrywał. - Właściwie to szukałem jakiejś knajpy gdzie sprzedają alkohol studenciakom, coś w tym stylu, ale widzę, że znalazłem coś o wiele lepszego.
- A ciebie co tutaj sprowadza? - dopytał jeszcze, lustrując ją wzrokiem. A potem, jak gdyby nigdy nic, usiadł na barierce, nogami do wewnętrznej strony, coby nie spuszczać siostry tego frajera z oczu. W sumie to trochę dziwne - wydawała się od niego o wiele normalniejsza, a przecież była jego siostrą. No coś tutaj jest nie halo!


Ostatnio zmieniony przez Levin Keller dnia Nie Lip 26, 2015 11:55 pm, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Kaya Levitt

Kaya Levitt


Liczba postów : 3
Age : 25

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyNie Lip 26, 2015 11:54 pm

Ona nigdy nie była jakoś specjalnie zainteresowana życiem innych. Zazwyczaj to inni wchodzili ubłoconymi butami w jej życie. Była przecież siostrą tego cudownego Denisa, może poznałaby jego największą fankę z tym cudownych chłopcem? Przecież musiała znać tyle jego sekretów, bo on na pewno się jej ze wszystkiego zwierzał! Była też siostrą tego frajera, który przeleciał pół Luana, więc może uda się ją jakoś wykorzystać do odegrania się na nim. Nie, nie, nie. Nie tak to leci. Ona nie miała najmniejszej ochoty być pionkiem w czyjejś grze. Nie żeby jej jakoś zależało na uchronieniu brata przed krzywdą. Po prostu jeżeli już miała grać w jakąś grę, to była to jej gra, to ona dyktowała warunki, rozdawała karty i ogólnie była panem swojego życia. A kiedy tylko się dało nie miała nic przeciwko żeby posterować jeszcze czyimś życiem. Tak było fajnie. A jak już ktoś chciał koniecznie nią sterować to niech da jej chociaż myśleć, że to ona pociąga za sznurki. Przecież nie raz sama rezygnowała z rewolucji na rzecz czyjegoś uśmiechu, więc chociaż jakaś szalona komitywa by jej się należała, nie?
Właściwie teraz zaczęła się zastanawiać nad tym czy aby los się wreszcie do niej nie uśmiechnął i nie dostała teraz szansy na wcielenie jednego z jej planów, które od dawna zaśmiecały jej głowę. Wszak nie mogła tego tak zostawić samego sobie. Musiała zaznaczyć swoje miejsce i pokazać, że no do chuja ciężkiego, ona nie jest tylko głupią, młodszą siostrą jakiegoś spijaczonego pajaca, tylko to ona KAYA, nie mini Levittówna jak wielu uważało. No ale do tego dojdziemy nieco później. Teraz zachodziła w głowę, dlaczego ten Keller jeszcze nie wpadł do wody. Mogła się założyć o cokolwiek, że gdyby ona zajęła jego miejsce na tej barierce na pewno już dawno leżałaby cała mokra i poobijana tam na dole. Korciło ją w sumie żeby podejść do niego i ot tak go zepchnąć na dół. To byłoby takie śmieszne jakby wpadł do wody. No boki zrywać. Co do plotek o byłej Kellera, niewiele zasłyszała na ten temat. Nie interesowało ją to w jakich dziurach grzebie jej brat. Gdyby miała się nad tym zastanawiać to zajęłoby to jej pół życia, jak nie całe. Poza tym zbyt często przemawiał za nią egoizm i myśl o własnym tyłku, przez co najzwyczajniej w świecie nie miała czasu na myślenie o innych. Bidulka.
- Dzięki, na pewno w przyszłości skorzystam - uśmiechnęła się krzywo, ale nie był to wcale złośliwy grymas. Należał raczej do tych zadziornych, szukających zaczepki albo czegoś jeszcze innego. Założyła teraz sobie ręce na biodra, przez co wyglądała jakby rugała właśnie małe dziecko. Nie miała nic przeciwko temu, że świdrował ją swoim wzrokiem. Co lepsze, sama zaczęła robić to samo, a uśmiech na jej twarzy się poszerzył. Już jej jakoś przeszła ta dziwna chęćv zepchnięcia go do wody.
- Mnie pytasz? To ty jesteś pełnoletni. Ja powinnam cię o takie sprawy pytać. Ty nie powinieneś mi odpowiadać, ostrzegając przed demoralizacją - zaśmiała się. Łał, potrafi? Cudowna i zaskakująca z niej była dziewczyna, ha. - Hm, a wiesz co by było najlepsze? Gdyby w tym wspaniałym miejscu znalazła się odrobina alkoholu. Tak na rozluźnienie, wiesz - spojrzała na niego wymownie. Wszak wódka, uniwersalny język. W nim wszyscy gadali. Poza tym alkohol poluźnia języki, rozluźnia krawaty i rozpina rozporki, ale nie galopujmy już tak naprzód. Jej też się coś od życia należało, a nie pogardziłaby butelką piwa. Albo pięcioma. W dodatku towarzystwo też by jej się przydało i nie martwił jej jakoś specjalnie fakt, że za towarzysza wybrałaby sobie wroga publicznego numer jeden w przypadku Denisa Levitta. Właściwie to by jej się nawet podobało.
- Szczerze? - spojrzała na niego, odchylając głowę lekko do tyłu. - Sama nie wiem. Może fakt, że mam przebywać w jednym pomieszczeniu z Denisem spowodował u mnie nagłą potrzebę samobójstwa, a Ty właśnie mi w tej próbie przeszkodziłeś. A przecież miałeś pomóc! - stwierdziła z udawaną złością, sugerując że nawet gdyby przez to, że wyrósł tak nagle spod ziemi, wpadłaby do jeziora, strumyka, czy co to tam pod tym mostem było, to wcale nie byłaby zła.
- W każdym razie dzisiaj alkohol to mój przyjaciel, któremu spotkania bym nie odmówiła - dodała, kręcąc głową z dezaprobatą dla tego głupiego pomysłu jakim było umieszczenie szkoły prywatnej w malutkim, wiecznie śpiącym miasteczku bez rozrywek dla młodzieży.
Powrót do góry Go down
Levin Keller

Levin Keller


Liczba postów : 4
Age : 28

Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora EmptyPon Lip 27, 2015 3:31 pm

Keller wolał przemyśleć sobie wszystko raz, a dobrze, a później już do tego nie wracać. Jeśli Steven kiedykolwiek odwróci się od niego... Cóż, ich bliźniacza więź będzie musiała przeżyć tak czy inaczej. On zrobił przecież o wiele gorszą rzecz, ale Levin wciąż przy nim był. Nie było to wcale tak dawno. Jednak nie zapominajmy, że Levin na wszystko miał jedną prostą radę. Na każdy problem preferował to samo rozwiązanie - zapić się w cztery dupy. Alkohol to dobry przyjaciel, wszak jest z tobą niemal zawsze, niezależnie od sytuacji. Trudno byłoby radzić sobie bez niego w tych najgorszych momentach życia. Po śmierci matki. Po zdradzie bliźniaka. Kiedyś na poprawę sposobu wystarczyło mu tak mało, a potem właśnie poznał te specyfiki. Nie miał pojęcia, do której klasy właściwie chodzi mała Levittówna, choć zdawało mu się, że po wakacjach zacznie czwartą. Jakoś mało go to obchodziło, w końcu to siostra tego frajera.
- O tak, masz rację. Ale nie możemy sobie go po prostu wyczarować, niestety - rozłożył ręce w geście bezradności, nawiązując do uwagi dziewczyny odnośnie alkoholu. Jej cudowny braciszek pewnie nawet nie zdążyłby wytrzeźwieć i dupczyłby panienki (a raczej zdesperowane trzecioklasistki, bo żadna porządna go nie zechce) po pijaku, gdyby była możliwość załatwienia sobie procentów za pomocą różdżki. W kółko wypowiadałby pewnie tylko tą formułkę z zaklęciem, nie rozstając się ze swoimi trunkami. Ona chyba miała podobne zdanie, na co wskazuje jej kolejna wypowiedź. W każdym razie Levin poczuł ogromną sympatię dla wielkiej Kai, bo właśnie zdał sobie sprawę, że i ona swojego brata nie cierpi! To się świetnie składa, mogą pójść do jakiejś knajpy, nachlać się wspólnie i poobgadywać tego cwela, a przy okazji obmyślić, jak uprzykrzyć mu życie. Choć Keller z pewnością najchętniej odpłaciłby mu się pięknym za nadobne, czyli ruszył największą świętość Levittów - ukochaną córeczkę, siostrzyczkę, perełkę, oczko w głowie i takie tam.
- Więc chodźmy poszukać jakiegoś baru, gdzie sprzedają sake - oznajmił Lis, nie dając jej nawet szans na odmowę. Zeskoczył z barierki, jak gdyby robił to już tysiąc razy, wszak faktycznie zdarzało mu się zawędrować w dziwne miejsca i wówczas musiał wykazać się niejednokrotnie sprawnością fizyczną.  Położył dłoń na plecach Kai (hehe) i skierował się wraz z nią w tylko sobie znanym kierunku.

[zt x2]
możesz zacząć gdzieś w jakimś pubie/knajpie/barze/cokolwiek xd bo nie wiem, kiedy będę mogła odpisać, ale jak napiszę pierwsza, to podrzucę ci linka!
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Droga do jeziora Empty
PisanieTemat: Re: Droga do jeziora   Droga do jeziora Empty

Powrót do góry Go down
 
Droga do jeziora
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
st. luan :: Fabularnie :: St. Luan :: Poza murami-
Skocz do: